wtorek, 23 lipca 2013

Konkordat musi odejść

No i stało się. Nareszcie ktoś zaczął niezwykle pożyteczną dyskusję na temat konkordatu. Tym kimś jest profesor Jan Hartman i zaczął ją na łamach Gazety Wyborczej w ostatnim Magazynie Świątecznym. Jej pożyteczność polega nie na analizie poszczególnych zapisów tego dokumentu, ale na podważeniu sensu jego istnienia, a raczej na uświadomieniu szkodliwości jego istnienia. Już nie mogę się doczekać polemiki z profesorem "wybitnych polskich teologów" i ich argumentacji broniącej Konkordatu (czytaj: broniącej przywilejów ich środowiska).

W pełni zgadzam się z profesorem, że jest to dokument naruszający ustawę zasadniczą RP, który z jednej strony kieruje się "normami dotyczącymi poszanowania praw człowieka i podstawowych swobód oraz wyeliminowania wszelkich form nietolerancji i dyskryminacji z powodów religijnych", żąda od państwa polskiego przywilejów nieprzysługujących żadnemu innemu związkowi wyznaniowemu. Jeżeli zwlekanie przez Rosjan z wydaniem wraku tupolewa to potwarz dla Polski i dowód na służalczą postawę rządu wobec obcego państwa, to jak zinterpretować całkiem legalne panoszenie się innego obcego państwa (Stolicy Apostolskiej) i realne jego wpływanie na polskie ustawodawstwo i sądownictwo?

Ja również uważam, że Kościół katolicki w Polsce ma nieprzyzwoicie rozdmuchane przywileje, które nie dość, że uwłaczają społecznemu poczuciu sprawiedliwości, to jeszcze kosztują nas tyle, że spokojnie można by za te pieniądze uzdrowić naszą służbę zdrowia. Polski podatnik płaci za indoktrynację dzieci i młodzieży w szkołach na lekcjach religii prowadzonych przez kompletnie do tego nieprzygotowanych ludzi oraz za propagandę obcego państwa, które często chroni swoich emisariuszy przed prawem obowiązującym w RP (mam na myśli takie przestępstwa jak: szerzenie nienawiści, pedofilię czy unikanie podatków - katalog jest pewnie obszerniejszy). Księża to również ludzie, więc część z nich ma skłonności do popełniania przestępstw - z punktu widzenia psychologii społecznej, to zupełnie naturalne, ale chronienie ich przed wymiarem sprawiedliwości to raczej sprzeczne z demokratycznym porządkiem. No chyba, że szaty liturgiczne tak bardzo wpływają na psychikę księży, że wydaje im się, że żyją w średniowieczu.

Jestem przekonany, że w tej dyskusji strona reprezentowana przez profesora Hartmana zostanie potraktowana przez tą drugą jako "wrogowie Kościoła" atakujący katolicką tradycję narodu. Tak zachowuje się przecież rozpieszczone dziecko, którego rodzic nagle reflektuje się i przestaje ulegać mu we wszystkim - wszak robi to dla jego dobra, ale ono tak tego nie odbiera, uważa, że dzieje mu się krzywda. Jeżeli jednak dziecko jest mądre, to gdy dorośnie doceni pozytywną zmianę rodzica. Niestety stosując to porównanie, można dojść do wniosku, że Kościół katolicki w Polsce ma małe szanse żeby zmądrzeć i dorosnąć do demokracji.

poniedziałek, 22 lipca 2013

Ubój rzekomo rytualny

Po przyjęciu przez Sejm ustawy zakazującej uboju rytualnego, rozpętała się w mediach burza. W burzy tej mieszają się różne, nawet skrajne poglądy przeradzające się w oskarżenia rządu o nietolerancję religijną, dyskryminację mniejszości religijnych, zwiększanie bezrobocia, a nawet o przekreślanie dorobku dialogu polsko-żydowskiego. Na pierwszy rzut oka trudno się połapać o co w tym całym zgiełku różnym stronom chodzi. Po bliższym przyjrzeniu się, okazuje się, że chodzi o to, co prawie zawsze - o pieniądze.

Po pierwsze przedmiotem sporu jest ubój rytualny. Czy aby na pewno? Uboju rytualnego w judaizmie, czyli szechity dokonuje specjalnie w tym celu uczony rytualny rzezak (szojchet). Według Wikipedii "musi to być dorosły mężczyzna, żyd, uczony w Talmudzie, znany z pobożności i przestrzegania prawa religijnego. Uprawnienia szojcheta nadawał rabin specjalnym potwierdzeniem, zwanym kabala. Aby je uzyskać, należało odbyć praktykę, zdać egzamin ze znajomości praw rządzących szechitą oraz dokonać pod nadzorem trzech ubojów rytualnych. Nie dopuszcza się do funkcji szojcheta głuchoniemych, chorych psychicznie czy upośledzonych manualnie." Ilu jest takich rzezaków w Polsce? Otóż w wiadomościach radia ZET podano, że zgodnie z informacją uzyskaną od naczelnego rabina Polski w naszym kraju jest dwóch (!) mężczyzn posiadających uprawnienia żydowskiego rzezaka rytualnego. W islamie natomiast praktykuje się ubój halal, który musi spełniać m.in. następujące warunki: zwierzę powinno być zwrócone w kierunku modlitwy muzułmańskiej, czyli miasta Mekka, podczas uboju należy wypowiedzieć formułę „bismillah” oraz uboju musi dokonywać muzułmanin. Punktem wspólnym dla uboju szechita i halal jest fakt, że dokonuje się go na zwierzęciu przytomnym (niedopuszczalne jest jego ogłuszenie).

Trudno sobie wyobrazić, że ten utracony miliard złotych na eksporcie mięsa miał być generowany przez dwóch rzezaków i niewielką mniejszość muzułmańską i gdzie te skasowane tysiące miejsc pracy (główne argumenty PSL). W polskich rzeźniach posiadających certyfikaty pozwalające na eksport mięsa do Izraela i krajów muzułmańskich to czysta ściema. Proces uśmiercania zwierząt rzekomo zgodny z prawami judaizmu i islamu różni się od "zwykłego" tym, że rezygnuje się w nim z ogłuszania, które de facto kosztuje (zużycie energii elektrycznej).

Jakie zatem wypływają wnioski z powyższego? Ubój rytualny w Polsce to czysty biznes, na którym zarabiały wspólnoty religijne wystawiające certyfikaty i właściciele masarni (którzy już znaleźli inne rynki zbytu, więc eksport nie ucierpi). Poszkodowane są oczywiście niepotrzebnie cierpiące zwierzęta oraz konsumenci koszernego mięsa, nieświadomi, że dostają produkt opatrzony stosownym certyfikatem, a tak naprawdę nie mający nic wspólnego z koszernością. W tym kontekście argumenty (a raczej groźby) rabinów porównujących ustawę zakazującą uboju rytualnego z ustawodawstwem hitlerowskim i nazywających Polaków antysemitami, to nie tylko gruba przesada, ale też szczyt hipokryzji.

Robienie pieniędzy na cierpieniu zwierząt pod parasolem ochronnym poszanowania tradycji religijnych to chyba najbardziej lapidarny komentarz tego całego zamieszania jaki przyszedł mi do głowy. Całe szczęście, że ustawa przeszła, obawiam się tylko że nie na długo.

Krucjata Agnieszki Radwańskiej

Chyba wszyscy już wiedzą dlaczego organizacja "Krucjata Młodych" wykluczyła Agnieszkę Radwańską z grona ambasadorów akcji "Nie wstydzę się Jezusa", czy jednak ktoś zastanowił się jak "upadła pani Radwańska" trafiła do tej akcji? 

Trudno mi sobie wyobrazić, że czwarta rakieta świata, siódma w rankingu najlepiej zarabiających tenisistek na świecie, sama wykazała inicjatywę i zgłosiła się do organizatorów z prośbą o przyjęcie. Mogłoby to wyglądać tak: Pani Agnieszka chwyta za telefon i dzwoni do "Krucjaty Młodych" z pytaniem: "Dzień dobry, czy mogłabym wziąć udział w Waszej akcji, bo tak bardzo nie wstydzę się Jezusa, że muszę to gdzieś wyrazić?", a organizatorzy łaskawie odpowiadają: "Wie Pani, w naszej akcji wzięło udział ponad milion osób, wśród nich liczni sportowcy i artyści i na miejsce w takim gronie trzeba sobie zasłużyć". Na to Pani Agnieszka: "Bardzo państwa proszę, będę najlepszą ambasadorką tej akcji, w końcu niedługo Wimbledon." Bardziej prawdopodobna jest wersja, w której to katoliccy działacze namawiają tenisistkę do udziału w akcji i Pani Agnieszka się na to zgadza (nie wiem jakich argumentów użyli, ale udało im się). Jednak po opublikowaniu jej całkiem estetycznych zdjęć, które są bardzo dalekie od pornografii, upadku moralnego i obrażania uczuć religijnych (no chyba, że żyje się w Arabii Saudyjskiej), organizatorzy wykluczają Agnieszkę Radwańską z akcji, jakby miały one zaszkodzić samemu Jezusowi. Przecież to Jezus żyjąc w raczej nietolerancyjnych czasach, głosił poglądy skrajnie tolerancyjne, okazując miłosierdzie upadłym kobietom. "Krucjata Młodych" chyba sama wstydzi się żyć jak Jezus, uznając Panią Agnieszkę za upadła i wykluczając ją. 

Zastanawiać może też prawdziwa intencja akcji, czy jest to obrona tradycji chrześcijańskich przed pogańskim światem lub chęć obudzenia sumień młodych i dojrzałych Polaków jak deklarują na swoich stronach, czy też dewocjonalny biznes, polegający na sprzedaży breloków? Jeżeli to drugie, to całkiem niezły biznes: ponad milion sprzedanych produktów, cena: 5 zł za sztukę. Ciekawe jaki jest koszt jednostkowy tego breloczka? Przypuszczam, że przy tej ilości nie więcej niż 2 zł. Trzeba przyznać, że zysk całkiem przyjemny. Działania marketingowe napędzające sprzedaż to m.in. zachęcanie znanych osób do wzięcia udziału w akcji, takich jak Agnieszka Radwańska. Reklama bardzo przyjemna, bo darmowa - nikt przecież nie weźmie pieniędzy za promowanie Jezusa. Nie powinno to budzić oburzenia, przecież wiele organizacji pozarządowych w taki sposób zdobywa środki, ale jak to się ma do tego, co głosił Jezus, żeby wyzbyć się majątku i zacząć żyć dla ludzi? Samo wykluczenie Radwańskiej z akcji, tak nagłośnione w mediach prawdopodobnie znacznie zwiększyło zainteresowanie sprzedażą. Trąca to trochę hipokryzją, w mojej ocenie gorszą niż rzekomo rozbierana sesja Radwańskiej, która przynajmniej nie lansuje się na obrończynię wartości chrześcijańskich (poza krótkim epizodem, czyli udziałem w nieszczęsnej dla niej akcji). Niech to będzie nauczka dla Pani Agnieszki, żeby wcześniej zbadać kto się kryje za akcjami z pozoru wyglądającymi na bardzo szlachetne (dla katolików), w rzeczywistości zaś będącymi sposobem na zarabianie pieniędzy, zorganizowanymi przez ludzi albo bardzo wyrachowanych i znających sposób pojmowania rzeczywistości przez gorliwych katolików albo strasznie zaściankowych, ksenofobicznych i nietolerancyjnych, dla których więcej wolności (również seksualnej wolności kobiet) oznacza tylko i wyłącznie więcej problemów. Nie wiadomo co gorsze...

Kim są ludzie z "Krucjaty Młodych"?
http://www.krucjata.org.pl/o_nas.php3

niedziela, 14 lipca 2013

Czas zacząć...


Witam wszystkich na moim autorskim blogu opiniotwórczym, na którego łamach postaram się przybliżyć Wam moje opinie i spostrzeżenia o praktycznie wszystkim co nas otacza: kosmosie, Ziemi, ewolucji, biologii, historii, nauce, filozofii, kulturze, ideach, religiach, polityce światowej i krajowej, ekonomii, mechanizmach społecznych i gospodarczych, nowych technologiach, tzw. wydarzeniach z pierwszych stron gazet oraz o innych aspektach naszego Wszechświata, które przyjdą mi do głowy.

Zachęcam do lektury i dzielenia się swoimi opiniami na każdy temat, który poruszam na tym blogu, bo jak wspomniałem wyżej, ma on być opiniotwórczym.

Niech myśli staną się wolnymi...